17.09.2011
Matka Nauka. Ojciec Wino.
Ostatnie dni poświęciłam na przyswajanie wiedzy o winach. Dostałam dużą ilość materiałów do nauki i większość dnia spędzam na czytaniu ich i wyszukiwaniu dodatkowych informacji z internetu (dobrze, że technologia przez ostatnie lata nie próżnowała, dzięki temu internet jest teraz 'kopalnią wiedzy' - nie wnikam, ile spośród tych informacji jest przydatnych, a ile stanowi publiczny śmietnik, to temat do omówienia na inny dzień). Wczoraj założyłam specjalny zeszyt na angielskie słownictwo branżowe, które staje się moją codziennością w mowie i piśmie. Pewnego dnia podzielę je w kategorie i będę zamieszczać na blogu. Może kiedyś ktoś znajdzie się w podobnej sytuacji, to będzie już miał gotowy mini słownik polsko-angielski ;) Mam też do nauki kartoniki z opisem win, na początek dostałam około... 100 sztuk. Nie ma możliwości, abym szybko się tego nauczyła, ale muszę przyznać, że nigdy dotąd w swoim prawie 30-letnim życiu nie chłonęłam win w ten sposób w tak szybkim tempie. Czytanie o winach nie powoduje kaca... podoba mi się to ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz